W wieku 88 lat odszedł Leszek Krzysiak, zasłużony piłkarz Radomiaka, szkoleniowiec i wychowawca wielu zawodników tego klubu. Jako piłkarz był bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Jako trener był wymagający, zawodnicy musieli perfekcyjnie wykonywać zadania. Msza żałobna zostanie odprawiona w czwartek o godz. 13 w kościele p.w. Matki Bożej Miłosierdzia przy ul. ks. Staniosa.
Jeżeli o kimś można powiedzieć, że był jedną z najważniejszych i niezapomnianych postaci w historii jakiegoś klubu, to na pewno, jeśli chodzi o klub z ul. Struga, taką postacią był Leszek Krzysiak.
Urodził się 27 października 1931 roku w Wieliczce. Uprawianie sportu rozpoczął od …narciarstwa. Był w kadrze Centralnej Rady Związków Zawodowych. Piłkę nożną traktował jako dyscyplinę uzupełniającą, ale wkrótce poświęcił się jej bez reszty. Występował w Wiśle Kraków. Jako junior tego zespołu grał również w reprezentacji Krakowa (1949-51).
Po ukończeniu liceum dostał nakaz pracy w Kielcach, ale staraniem radomskich działaczy trafił do drużyny Radomiaka występującej wówczas w II lidze. Grał na pozycji pomocnika. Wyróżniał się świetną techniką, przeglądem pola i był wyróżniany niemal w każdym meczu.
Po latach, kiedy już był na zasłużonej emeryturze, ale nadal udzielał się klubie przy ul. Struga 63 i rozmawialiśmy z Trenerem o Jego karierze i pracy szkoleniowej, bardzo mile wspominał mecz reprezentacji Radomia z kadrą Polski [padł sensacyjny wynik 3:3 – przyp. red.]. Nic dziwnego, w ocenie Ewalda Cebuli, jednego z trenerów kadry, Leszek Krzysiak był jednym z najlepszych zawodników tego spotkania.
W Radomiaku grał do 1958 roku (spadek z II ligi). Leszka Krzysiaka chciała mieć w swoich szeregach Pogoń Szczecin, ale ostatecznie wylądował w Lechii Gdańsk, w której grał na pozycji napastnika w latach 1959-61. Następne cztery lata (1962-66) spędził w Skrze Warszawa.
Do Radomiak wrócił w 1966 roku obejmując funkcję trenera pierwszej drużyny [Radomiak występował wtedy w lidze okręgowej – przyp. red.]. W 1974 roku pod Jego wodzą Radomiak awansował do II ligi, po 17 latach nieobecności w jej szeregach. W tym samym czasie, za Jego sprawą do Radomiaka trafił Marek Wojdaszka, 19-letni wówczas zawodnik Wisły Puławy, później jeden z najlepszych zawodników w historii radomskiego klubu.
Po jednym sezonie, Radomiak został zdegradowany do niższej klasy. Od tamtej pory, do 1991 roku, Leszek Krzysiak zajmował się szkoleniem drugiej drużyny oraz młodszych zespołów klubu z ul. Struga.
Zespół Radomiaka w sezonie 1969/70, klasa okręgowa. Leszek Krzysiak, stoi pierwszy z lewej.
W latach 90. ubiegłego wieku wspominając lata kariery piłkarskiej i trenerskiej mówił, że w latach 50-70 piłkarze byli bardziej wszechstronni sportowo niż w latach 90.
– Gra w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, jazda na nartach lub łyżwach nikomu nie sprawiała żadnych kłopotów. Wtedy zawodnicy byli lepiej przygotowani ogólnie. Teraz jest z tym gorzej – mówił.
Z Leszkiem Krzysiakiem wiąże się bardzo dużo historii, wspomnień.
Na pewno można powiedzieć, że był perfekcjonistą. Jeżeli zawodnik zakładał koszulkę lub dres i wychodził na boisko to musiał wykonywać polecenia na przysłowiowe 100% swoich możliwości, a najlepiej jeszcze trochę więcej. Nie było przeproś. Nie znosił luźnego podejścia do treningu, ćwiczeń, bumelanctwa i bałaganiarstwa w podejściu do pracy.
– Ty, klarneciku, jakby tam stał słup, to też byś w niego trafił?! – krzyczał na zawodnika, który nie przykładał się do nakazanego zadania i posyłał piłkę obok bramki.
Jeżeli widział, że ktoś się obija, nakazywał mu powtarzanie ćwiczeń do znudzenia.
– Zawsze ceniłem pracowitość, ambicję, wolę walki. Piłkarze, którzy mają mniejsze umiejętności techniczne, powinni nadrabiać innymi elementami – mówił.
Jako trener wzbudzał respekt. Żaden z zawodników nie wdawał się z Nim w dyskusje, a jeżeli już ktoś to zrobił, mógł iść do natychmiast szatni, albo wysiąść z autokaru.
– To był trener, który wzbudzał szacunek. Był stanowczy. Wszystko co powiedział i polecił, musiało być wykonane perfekcyjnie. Może był kontrowersyjny, ale jeśli się dobrze wykonywało zadania, umiał to docenić – powiedział Ryszard Mrozek (pomocnik i obrońca), jeden z najlepszych zawodników w historii klubu.
– To był człowiek, do którego miałem zawsze duży szacunek. Nigdy mnie nie trenował, ale gdy zostałem szkoleniowcem klubu, zawsze słuchałem Jego rad i zawsze służył pomocą – wspomina Arkadiusz Skonieczny (stoper), piłkarz Radomiaka występującego w I i II lidze, a później trener w klubie.
– Bardzo dużo Mu zawdzięczam. To był człowiek z bardzo dużą charyzmą. Jedno nie ulega wątpliwości: treningi i gra pod wodzą Leszka Krzysiaka, to była gra dla ludzi o silnych charakterach, nie dla miękkich chłopaków. Nauczył ludzi ciężkiej, solidnej pracy. Kto przeżył szkołę Leszka Krzysiaka, ten zna życie – mówi Tadeusz ſukiewicz, były bramkarz, który na początku swojej kariery w Radomiaku trenował pod okiem Leszka Krzysiaka.
Leszek Krzysiak zmarł dziś, 22 czerwca, w wieku 88 lat.
– To trochę taka symbolika. Cyfra 22 była kiedyś cyfrą przypisaną dla piłki nożnej w TotoLotku, a on tę piłkę nożną tak kochał – dodaje Krzysztof Sieczkowski, były zawodnik Radomiaka i podopieczny Leszka Krzysiaka.
Msza żałobna zostanie odprawiona w czwartek (25 czerwca) o godz. 13:00 w kościele pw. Matki Bożej Miłosierdzia przy ul. Miłej.
Żegnaj Trenerze!