Jeszcze nie tak dawno, ludzie podróżujący do Warszawy wybierali jazdę samochodem niż pociągiem, ze względu na szybszą podróż. Zaczyna się to jednak zmieniać. Jazda staje się uciążliwa i coraz częściej trzeba poruszać się w korkach.
W ostatnich tygodniach kilka razy zdarzyło nam się odbyć trasę Radom – Warszawa i z powrotem, “siódemką”. Jadąc rano, spodziewaliśmy się – mając na uwadze spostrzeżenia osób codziennie podróżujących tą drogą – utrudnień i spowolnień ruchu na niektórych odcinkach. Zaskoczeniem był jednak czas jazdy: 2 godziny.
O ile z Radomia do Tarczyna można dotrzeć w ciągu 55-65 minut, o tyle drugie tyle zajmuje przejazd z tego miasta do Warszawy, chociaż jest to dwa razy krótszy dystans niż do Radomia.
Co tak spowalnia ruch na 33-kilometrowym odcinku? Już zza Tarczynem w miejscowości Grzędy zaczynają się roboty drogowe (malowania oznakowania poziomego, roboty na poboczach), więc są zwężenia jezdni oraz ograniczenia prędkości do 70 km/h. Do tego dochodzą światła, na których trzeba się zatrzymać (czerwone światło) oraz jadące ciężarówki jedna za drugą. Pecha mają ci, którzy trafią na jakąś kolizję, albo na zepsutą ciężarówkę blokującą pas.
A, i zdarzają się również tzw. szeryfowie lewego pasa, którzy jadą z prędkością aut, ciężarówek z prawego.
Do listy miejsc z sygnalizacją świetlną dojdzie na S7 skrzyżowanie w miejscowości Rembertów, między Grójcem a Tarczynem (skręt z S7, z jednej strony do Kruszewa, z drugiej do Prażmowa). Słupy są już wstawione, sygnalizatory zamontowane, więc na dniach światła powinny być włączone.
Nie pozostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i znosić niedogodności oraz czekać na wybudowanie nowego odcinka S7 do Warszawy (nowa droga ma odchodzić od obecnej “siódemki” w Podolu, za Grójcem). Tyle, że nowa trasa ma być gotowa najwcześniej w 2021 roku.
