Chyba pół Polski jeździ tym samochodem. Nie wierzycie? To zerknijcie na drogę. Jeśli nie widzicie, to za chwile zobaczycie Skodę Octavię! Mnie, w najnowszej Octavi zobaczycie przez jakieś siedem sekund – siedem przecudnych sekund…
Dla mnie cudnych, bo – wybaczcie – Was zostawię w tyle! Dostałem do testów 180 koni mocy, które wyrywają Octavię do przodu w 7 sekund z wąsem do setki! To doskonały wynik jak na auto, które nie ma żadnych dodatkowych oznaczeń w stylu „Turbo‿, „RS‿, „GT‿. Moja Octavia miała jedynie subtelny spoiler na klapie bagażnika, a reszta to normalny samochód, a mimo to, wciska w wygodne fotele jak sprinter. To zasługa absolutnie genialnego silnika o pojemności 1,8 litra. Nie będę zanudzać technologią tej benzynowej jednostki z systemem „start-stop‿. Powiem tylko tyle, jest mocniejsza od wcześniej produkowanych. Uwielbia wysokie obroty i jest mistrzem elastyczności. Gdy zechcecie jeździć spokojnie, to wykorzystacie jedynkę, trójkę i od razu szósty bieg skrzyni biegów. Co więcej, to samo rekomenduje wam komputer pokładowy.
Ach właśnie, elektronika. Jest wszechobecna w nowej Octavi. Komputer pokładowy wyświetli być może i „stan konta‿, a poważniej: porozmawiasz przez Bluetooth, posłuchasz Mp3, tempomat monitoruje prędkość innych samochodów, znaki przy drodze Octavia też potrafi przeczytać. Wyświetli subtelne komunikaty w języku polskim, wie jakie masz opony, są czujniki parkowania, klimatyzacja… – i wierzcie mi, to czubek możliwości bitów i bajtów Octavi. Ale najpiękniejsze jest to, że cały ten system obsłuży osoba, która z komputerem nie miała styczności albo elektronikę postrzega niczym bramy piekieł. Są też smaczki: centralny dotykowy wyświetlacz wyczuje, gdy zbliżysz do niego dłoń, nawet gdy masz rękawiczki – podświetli główne przełączniki. No i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że musisz zdjęć rękawiczkę, by ekran dotykać. Nawet KIA ma ekrany, które klikałem w rękawiczkach zimą. Wiem, to tylko szczegół i idę o zakład, że Niemcy szybko to poprawią.
Octavia to, z całym szacunkiem dla Skody, niemieckie „Das Auto‿. W dodatku, ta najnowsza Octavia moim zdaniem jest lepsza od Golfa, na podstawie którego została zbudowana. Jest lżejsza o ponad 100 kilo w stosunku do poprzednika, bo odchudzanie jest modne. Dzięki temu lepiej pokonuje zakręty. Inaczej mówiąc, daje to, co w życiu rodzinnym nazywamy stabilizacją. Ale nie dlatego jest lepsza. Otóż wszystkie poprzednie modele Octavi miały jeden poważny minus. Gdy posadziłeś teściową na kanapie z tyłu, to dama w kapeluszu zawsze po cichu narzekała, bowiem kolana musiała trzymać …w okolicy podbródka. Po prostu, brakowało miejsca.
A wiecie co jest w nowej Octavi? Bagażnik ma taki, że zaopatrzysz cały sklepik w różne towary. Prawie 600 litrów pojemności! Żaden Golf tak nie ma. Tak więc, patrzę co się dzieje z siedzeniami z tyłu? A tam – o mamusiu – już mamusia ma wygodnie! Poważnie, nareszcie Octavia ma miejsce z tyłu na nogi. Więc czym kochaną teściową zaskoczyć, by zapomniała języka ojczystego? Oczywiście przyspieszeniem. Przypominam: wciska w fotel w 7 sekund z wąsem do setki.
A średnie spalanie według komputera pod moją nogą „też oszalało‿ – 7 litrów. Gdy jechałem poza autobahnem, czyli na naszych przepisowych drogach, komputer powiedział: 5 litrów. Czego chcieć więcej?
No dobrze, ta prawie topowa Octavia kosztuje ponad 80 tys. zł, ale przygoda z najnowszą Octavią, z innym, mniejszym silnikiem rozpoczyna się od niecałych 60 tys. (do wyboru diesle i benzyniaki w technologii TSi). Jak za „auto roku‿ z ogromnym kufrem, świetnie wyciszonym i przestronnym wnętrzem, to… to znowu pół Polski będzie jeździć Octavią.
Nie wiem co Czesi uczynili Niemcom, że ci pozwolili na tak fajne czeskie „Das Auto‿.