Prawie 1,4 promila alkoholu miał mężczyzna kierujący autobusem komunikacji miejskiej w Radomiu. Nietrzeźwemu 30-letniemu mężczyźnie grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Na ekspresowej S7 koło Grójca wykluczona z dalszej jazdy została ciężarówka.
Inspektorzy mazowieckiej Inspekcji Transportu Drogowego w ostatnim tygodniu podjęli kilka interwencji, które miały wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Wczoraj przed południem, skontrolowali kierującego autobusem miejskim, który wjechał na przystanek końcowy na ul. Aleksandrowicza w Radomiu. W trakcie rozmowy z mężczyzną, funkcjonariusz wyczuł wyraźną woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało, że jest on nietrzeźwy. Miał 1,4 promila alkoholu. 30-letniego, nieodpowiedzialnego mężczyznę przekazano do dalszych czynności funkcjonariuszom Policji. Teraz grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów oraz wysoka grzywna.
Tego samego dnia, na ekspresowej „siódemce”, w pobliżu Grójca, patrol ITD zatrzymał do rutynowej kontroli ciągnik siodłowy z podpiętą naczepą. Zestawem, należącym do polskiego przedsiębiorstwa, przewożono zbiorniki z Warszawy do Białobrzegów. W trakcie kontroli stanu technicznego okazało się, że tarcza hamulcowa przy lewym kole, na trzeciej osi naczepy, była nadmiernie zużyta i pęknięta (na zdjęciu poniżej). Mogła rozpaść się i zablokować koło podczas jazdy. Usterkę zakwalifikowano jako zagrażającą bezpieczeństwu w ruchu drogowym.
Z kolei w samochodzie ciężarowym wykryto nieszczelność układu pneumatycznego, który odpowiada m.in. za hamowanie pojazdu.
Podczas kontroli tachografu cyfrowego wyszło, że dane z urządzenia rejestrującego czas pracy kierowcy i przebytą drogę ciężarówki nie zostały pobrane w wymaganym terminie przez przedsiębiorcę. Termin kolejnego odczytu zapisów z tachografu był przekroczony o 48 dni.
Funkcjonariusze ITD zatrzymali dowody rejestracyjne ciągnika siodłowego i naczepy. Ukarali kierowcę mandatem i zakazali dalszej jazdy naczepy do momentu usunięcia usterki niebezpiecznej. Oznaczało to zatem konieczność wymiany tarczy hamulcowej na miejscu kontroli.
Przedsiębiorcy grozi kara w wysokości 2 500 złotych. Sankcji finansowej może spodziewać się zarządzający transportem.
Tydzień wcześniej, na S17 w pobliżu Otwocka, patrol ITD zatrzymał do rutynowej kontroli ciągnik siodłowy z naczepą (zestaw należał do przedsiębiorcy z Ukrainy, przewożone były przesyłki pocztowe z Ukrainy na Łotwę). Okazało się, że kierowca posługiwał się w tachografie cyfrowym drugą kartą, wystawioną na inną osobę przejeżdżając 521 km, skrócił dzienny czas odpoczynku o ponad 5 godzin, przekroczył dzienny czas prowadzenia pojazdu o prawie pół godziny oraz dwukrotnie nie zarejestrował w tachografie cyfrowym wymaganych danych w postaci symboli państwa rozpoczęcia i zakończenia pracy.
Inspektorzy ukarali kierowcę pięcioma mandatami na kwotę 2 800 zł. Zestaw skierowano na wyznaczony parking strzeżony. Odjechał z parkingu następnego dnia. Ukraiński przedsiębiorca
W ubiegłym tygodniu, na krajowej „pięćdziesiątce” w Mszczonowie, zatrzymany został ciągnik siodłowy z naczepą typu chłodnia. Wyszło na jaw, że kierowca jeździł bez karty włożonej do tachografu (gdy kończył się limit jego czasu pracy wyjmował kartę i kontynuował jazdę). Kierowca m.in. skrócił dzienny czas odpoczynku o ponad 8 godz. oraz przekroczył dzienny czas prowadzenia pojazdu ponad 1 godz.
Za stwierdzone naruszenia kierowcę ukarano mandatami na kwotę 3 150 zł.
Przewoźnik może spodziewać się kary w wysokości 5 750 zł. Natomiast zarządzający transportem w przedsiębiorstwie sankcji w kwocie 2 000 zł.