Mariusz Nowocień bardzo dobrze wystartował w nowej dla siebie formule zawodów – rallycross. Po trzech rundach zajmuje drugie miejsce w generalnej klasyfikacji mistrzostw Polski w kategorii seicento cup.
Mariusz Nowocień po pięciu latach przerwy powrócił do ścigania i sportowej rywalizacji. Zmienił tylko rodzaj zawodów, na rallycross. Przejście do tej dyscypliny jest po części zasługą niektórych kolegów, którzy namawiali radomskiego kierowcę do startu w zawodach.
– Rallycross to jest taka kompensacja wyścigów i rajdów, bo jeździ się na torach o zmiennej nawierzchni. To jest bardzo widowiskowy sport przyciągający widzów – mówi Mariusz Nowocień. – Najpierw musieliśmy znaleźć auto do startów w rallycross. Udało się, w dosyć krótkim czasie. Musieliśmy trochę je zmienić, szczególnie jeśli chodzi o zawieszenie, bo w tych zawodach musi być ono kompromisem między gładkim, równym asfaltem a wybojami i luźną nawierzchnią szutrową. Odpowiednie przygotowanie zawieszenia, pod kątem preferencji kierowcy i możliwości auta jest kluczem do sukcesu. Mój mechanik, Michał Marcula, pod tym względem spisał się znakomicie.
Mariusz Nowocień rywalizuje w tym roku w Oponeo Mistrzostw Polski RallyCross. Do tej pory odbyły się trzy rundy. Na razie efekt jest bardzo dobry. W klasyfikacji generalnej w kategorii seicento cup radomianin zajmuje drugie miejsce. W pierwszej rundzie był trzeci, w drugiej czwarty, w trzeciej – trzeci.
– Szczególnie pierwsze zawody były dla mnie niewiadomą, bo nie wiedziałem jak się zachowam w tłumie, jak sobie poradzę jadąc bok w bok z innymi przy dużej prędkości. Siłą rzeczy, niekiedy dochodzi do kontaktów i obtarć. To jest nieuniknione w tym sporcie. Na szczęście, nie ma złośliwości wśród zawodników – dodaje. – Te zawody były również zaskoczeniem, miłym, ponieważ zająłem trzecie miejsce w swojej kategorii. Fajne w rallycrossie jest to, że punktowane są również biegi kwalifikacyjne. Dzięki temu, udało mi się wskoczyć na drugiej miejsce w klasyfikacji generalnej mojej kategorii.
Podkreśla, że dobre wyniki to efekt pracy całego zespołu, który mu pomaga.
Jakie warunki najlepiej mu odpowiadają podczas zawodów?
– Lubię trudne warunki, gdy jest tak zwany syf, który wylatuje spod kół. Rywalizacja w tych warunkach jest również bardziej emocjonująca dla widzów, bo wtedy więcej się dzieje na torze – przyznaje.
Mistrzostwa są na półmetku. Do końca pozostały jeszcze cztery rundy: dwie w Toruniu oraz po jednej na Litwie i w Słomczynie koło Grójca. Ta w Słomczynie odbędzie się w dniach 15-16 września i będzie przedostatnią. Być może po niej już będzie wszystko jasne w klasyfikacji mistrzostw.
Życzymy udanych startów w kolejnych rundach i miejsca na podium w końcowej klasyfikacji.